0dpoczynek w Brzózkach cz.3/
Co się stało? Maja płacze, Madzia blada jak ściana, spojrzałam na siebie. Ręce mi się trzęsą. Majeczka prosi z płaczem – Babciu dzwoń do Rodziców, gardło mnie boli. No, jak Maję gardło boli, to jest zdenerwowana. Nalałam jej syropu na łyżeczkę, pól syropu wylądowało na moich jasnych spodniach, resztę wypiła Maja. Jednak dalej histeria.
- Siadaj Madziu przy Mai, ja oblecę piętro, parter, podwórko pełne gości, zobaczę co tak przestraszyło Maję – powiedziałam do Madzi. – 0n, on – płakała Maja. Wyszłam, muzyka gra, wszyscy się cieszą, dzieci tańczą, tu kółeczko, tam podskoki. Podleciała do mnie pani z tortem. – 0, nie, nie chcę. Dosyć słodyczy i tak wszystko co ubiorę pęka w szwach. Nagle olśnienie. 0n – przemiły Clown , opowiadający dzieciom bajeczki wołający do odpowiedzi. No, właśnie moja zawsze ,,odważna,, wnuczka boi się Clowna.. – Idż, Madziu na dół, jesteś gospodynią a ja posiedzę przy tym małym tchórzyku-Mai. Wnusia spojrzała na mnie, jednak nic nie odpowiedziała. Leżała na łóżku, uspokoiła się i zamiast zabawy, prosiła o czytanie bajek. Potem na jej odtwarzaczu wyświetlałyśmy bajki, gry, aż do wyjazdu wszystkich urodzinowo-imieninowych gości. Maja, o dziwo to ruchliwe dziecko tylko dopytywała – czy jeszcze ten czerwony przebieraniec jest. Tłumaczyłam, prosiłam – chodż Majeczko na przyjęcie – nic nie pomogło. Maja nie chciała wyjść z pokoju. W końcu wzięłam ją na ręce, pokazałam przez okno, że już nikogo nie ma. Tylko młody, miły mężczyzna stał przy aucie chowając swoje akcesoria i szaty clowna.
- Możemy iść, droga wolna – powiedziałam do wnusi. Zeszłyśmy na dół, pan uśmiechnął się, pogłaskał Maję. – To jest ten pan, którego tak się bałaś – powiedziałam do Mai. Spojrzała na mnie i już jak to Maja, która zawsze ma rację zaczęła mi tłumaczyć, że to nie ten, tamten był czerwony, umalowany i jakiś nierealny. Co było robić, machnęłam ręką, bo mojej najmłodszej wnuczce trudno przetłumaczyć jak się na coś uprze. Kolacja, potem młodzież do obowiązków no i spać. Maja usnęła, ja zeszłam na dół, porozmawiałam z młodym małżeństwem, które wyjeżdżało do domu. . 0j, jak dobrze w Brzózkach, cisza, spokój, gdzieś prychnie konik, zaszczeka pies, zamiauczy kot. Błogość, błogość …
0czywiście, dla takich mieszczuchów jak ja, jak niektórzy goście-turyści. Uzgodniłam z Madzią cenę pobytu, chociaż broniła się jak mogła. – My przecież jak Rodzina – przekonywała. Rodzina czy nie rodzina, jeść musimy, wygody też mamy, Maja jest na obozie więc nie ma co się ,,iskać,,. Tyle i tyle i cześć – powiedziałam do właścicielki Gospodarstwa Madzi Wiśniewskiej.
I tak upłynął czas pobytu, za prędko, ,,piorunem,, jak stwierdziłam wyjeżdżając. W Gospodarstwie Agroturystycznym Farma Zdrowia w Brzózkach czas goni czas, robota robotę. Śniadanie, młodzież oporządzała konie, jazda i już obiad, potem też praca, wyjazd nad Zalew Szczeciński z końmi i … już kolacja. Konie wymagają dużo pracy,zresztą całe gospodarstwo także. Bez pracy nie ma kołaczy. . . Gospodarze prawie stale wyjeżdżali coś załatwić,zrobić zakupy. . Zbyszek z pomocnikami zwoził paszę na zimę, albo też jeżdził to do Polic, to do Szczecina. . Nie ma lekko – myślałam patrząc na stale krzątających się ludzi w obejściu. .Magda, dziecko miasta, wychowana w willi w Szczecinie, którą sprzedała dzieląc spadek po rodzicach między rodzeństwo została właścicielką trzeba przyznać pięknego Gospodarstwa Agroturystycznego – Farmy Zdrowia w Brzózkach.
0prać, wyżywić wszystkie turnusy czy warsztaty, zrobić zakupy, posprzątać – nie jest łatwo. Trzy razy Zbyszek i Madzia gdy wyjeżdżali robić zakupy lub załatwić swoje sprawy, często wracali póżną nocą. Zbyszek mi przykazywał – dzisiaj ty robisz obiad! Buntowałam się patrząc na gromadkę do wyżywienia. – Ja na taką ilość nie umiem gotować – broniłam się. Jednak od czasu do czasu obiad ugotowałam, martwiąc się czy wszystkim smakuje.. Nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Zwyczajnie – pobyt w Brzózkach to był wielki relaks, jedna wielka Rodzina. Z łagodnym charakterem Madzi Wiśniewskiej i ugodowym Zbyszkiem przebywanie w tym miłym miejscu to sama przyjemność. Madzię znam od dziecka, jej nieżyjąca już 22 lata mama Bożenka była moją najlepszą Przyjaciółką, 0jciec Bronek lotnik 301 Dywizjonu /czy Dywizji, nie znam się na lotnictwie/ w Anglii w czasie II wojny Światowej także nasz Przyjaciel. 0d 14 lat przebywa w lepszym świecie, Ludzie nadzwyczaj sympatyczni, zgodni, nie obrażali się na nikogo. Jak nie kochać tę dziewczynę czy jej braci. Rodzina.
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Skończył się pobyt w Brzózkach, skończyły pogawędki w ogrodzie, poznałam miłych panów delegowanych do Szczecina z Południa Polski, spotkałam znajomych w Trzebieży, których nie widziałam od ponad 30 lat. Zaprosili na obiad. Ciekawe, że oni mnie poznali, ja ich dopiero po chwili. Pożegnałam każdy zakątek tego miłego gospodarstwa, pogłaskałam olbrzymi piec Madzi w jej salonie. Co za machina, a jaka piękna. Na wieczorek pożegnalny przy ognisku przyjechali niektórzy Rodzice młodzieży obozowej.
Rano ostatnie śniadanie i marsz na paradę konną. . Mogłam podziwiać moją córkę Danutę, która prowadziła ten pokaz. Co nieco leniwe konie pokazały klasę. Piękne widowisko. No a potem łzy w oczach, całusy, pożegnania i … do domu. Tak skończył się piękny sen w Farmie Zdrowia Brzózki. Wiem, że to niedaleko, jednak to już nie takie samo przeżycie. Co innego mieszkać tam pewien czas, przebywać z gospodarzami, z pracownikami, jak byśmy się znali kilkanaście lat. 0statnio Dana będąc z Jarkiem w Brzózkach, gdzie pochowali Sajgę przywieżli smutną nowinę – Adam, przemiły młody pracownik/nie wiem czy tak mogę go nazwać/ bo raczej traktowany jak rodzina nie żyje. W międzyczasie byliśmy z Madzią na pogrzebie jej Brata Pawła, marynarza, który zmarł na zawał serca będąc na morzu. Madzia płakała - jedno pocieszenie – powiedziałam – Madziu masz nas, zawsze możesz na nas liczyć.Muszę dodać, że 4 lata temu ponad miesiąc w Brzózkach przebywał mój wnusio 14-letni wówczas Michał. Przyjechał z Frankfurtu n/Men.. Nudził się w Szczecinie, więc posłałam go do Brzózek. Zaprzyjaźnił się z gospodarzami, mile wspomina Madzię a Zbyszka wprost uwielbia.
Jeżeli ktoś chce odpocząć w miłej, serdecznej, rodzinnej atmosferze – polecam Gospodarstwo Agroturystyczne – Farma Zdrowia – Magda Wiśniewska i Zbyszek Brzózki 25, 72-022, Nowe Warpno. Telefon 091 312 82 54, 608-181. Tam nie ma zawiści, nie ma
Zazdrości, jest Wiele Dobroci i Życzliwości dla wszystkich przybyszy. Ten rok był dla mnie łaskawy, odpoczęłam w serdecznym gronie bliskich mojemu sercu osób.
Maria 47
.
|