Moje morze
Morze moja Ty piękna, tajemnicza pani, Kapryśna w zachciankach lecz i szczodra bez granic, Ile trzeba trudu by w Twym kobiecym oku, Znaleźć łaskę dla siebie - błysk nadziei w pomroku.
Jakimż czarem władasz, jaką siłą tak skrycie, Że mężczyzna z Tobą spędza całe życie, Że na Twe wyzwanie jego sił, czujności, Oddaje Tobie wszystko, wszystkie swe zdolności.
A Ty wiecznie niesyta wysiłków, poświęceń. Wołasz, że to mało, żądasz jeszcze więcej, Ciągle walczyć z Tobą trzeba, zdobywać Cię na nowo, Bo darmo nic mi nie dasz - Morze – ma królowo.
Zasług nie uznajesz ani lat wierności Nie znosisz wygodnictwa, strachu, ospałości, Kto raz Ci uchybi, raz przekroczy granice, Temu jak kat bez litości odbierasz życie.
Twarde stawiasz warunki swym kochankom Morze, Lecz tylu już je przyjęło z dumą i w pokorze, Bo tyko te warunki dają miłość żywą, Gorącą, trwałą, czystą czyniąc ją prawdziwą. Kto żył z Tobą krótko, nie zakochał się w Tobie, Zapomni Cię jak przelotną miłostkę po dobie, Kto z Tobą zostaje, ten Cię kochać musi, Choć często o tym nie wie boś głęboko mu w duszy.
Nie masz starych kochanków, wszyscy z Tobą młodzi, Bo walka ich odświeża a czas im nie szkodzi, A przydomek „stary” tego na morzu dotyczy, Kto widział Twój uśmiech lecz i zna smak goryczy.
|