Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Cz mar 28, 2024 1:58 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz sty 08, 2009 9:50 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Eugeniusz Sławomir Łazowski przez przyjaciół zwany jest Sławkiem, przeto i my tak będziemy nazywać naszego bohatera. Należy on do pokolenia, które (jak się potocznie mówi) z niejednego pieca chleb jadło. Prawda jest taka, że chleba nie zawsze – tak w domu rodzinnym, jak i w życiu dorosłym - dla wszystkich starczało. Wiadomo, Ziemia Podlaska niezbyt urodzajna, wioski zaniedbane, a ich mieszkańcom żyło się ubogo z dala od lepszego świata.

Sławek urodził się w Siedlcach - to jego własne słowa – przy smutnej ulicy Cmentarnej. Siłą rzeczy był obserwatorem wielu konduktów pogrzebowych, często kilku w ciągu dnia. Taki kondukt na pozór wydaje się widokiem niesamowitym - dla niego jednak był to widok całkiem normalny.

Jego ojciec był kolejarzem - pracował jako konduktor i kierownik pociągów PKP. Rodzice po pewnym czasie kupili dom przy ulicy Łukasińskiego, w dzielnicy kolejowej. Sławek, jako potomek w linii męskiej, był ulubieńcem mamy. Jednak nie był jedynakiem - miał starszą siostrę.

Kiedy przyszedł stosowny czas ojciec oddał go nie do starej szkoły szkoły w Siedlcach, lecz do nowej, wybudowanej głównie dla dzieci wojskowych. Szkole tej patronował 22 pułk piechoty, i z tej racji jej katechetą był kapelan pułku - kapitan Jankowski.

Sławek twierdzi, że kapelan był „narodowcem”.

Od pierwszych klas szkoły podstawowej Sławek miał „ksywkę” - nazywano go „Grubym”. Trwało to do 5 klasy, kiedy podczas boiskowych bójek „wolnoamerykańskich” pokonał szkolnego prowodyra. Po tym wydarzeniu zyskał ogólny szacunek braci szkolnej i został okrzyknięty „Bossem”. Pokonanie starszego od siebie prowodyra było wielkim wydarzeniem, a bycie „kimś znaczącym” wśród szkolnych kolegów nobilitowało, a zarazem zobowiązywało. Nieraz musiał rozstrzygać spory koleżeńskie i wydawać sprawiedliwe wyroki. Później przyszedł akces do harcerstwa, gdzie wykazywał spore zaangażowanie w poznawaniu kanonów sztuki harcerskiej i zdobywał różne sprawności i kolejne stopnie harcerskie (oprócz odznak sprawnościowych przyznano mu Krzyż Harcerski).

Działalność harcerską w szkole w znacznym stopniu wspomagało dowództwo 22 pułku piechoty, poprzez organizowanie obozów harcerskich, na których oficerowie prowadzili zajęcia z topografii, uzbrojenia i zwiadu, a także walki na kije i wręcz.

* * *

Bardzo lubił wyjazdy na wieś, a rodzice tę sympatię doceniali, więc zawozili go do babci. Tam, na miarę swoich możliwości fizycznych, solidnie pracował. Kosił trawę i żął zboże, które zwoził do stodoły. W nocy wypasał konie, bowiem przez cały dzień te sympatyczne zwierzęta ciężko pracowały w polu i zagrodzie. Uwielbiał spanie na sianie, gdyż wysuszona trawa wydzielała specyficzny zapach, uspokajała i usypiała.

Ostatnie wakacje, tuż przed wybuchem II wojny światowej, spędził we wsi położonej wśród bagien Prypeci... i wśród ludzi zwanymi Poleszukami. Bieda tam aż piszczała. Sławka najbardziej zainteresowało obuwie tych ludzi - przeważnie zamiast butów wyplatali z łyka łozy łapcie i w nich paradowali. Tam też często i gęsto można było spotkać „kurne chaty”, które nie miały kominów, a dym wydobywał się z ich strzech niby poranna mgła nad bagnami. Były to jego ostatnie spokojne wakacje.

* * *

Zanim wybuchła wojna, wraz z ojcem i siostrą odbył daleką i pouczającą eskapadę - ruszyli na wschód, między innymi do Brześcia. Gdy wracali do Siedlec, Niemcy już bombardowali i pacyfikowali miejscową ludność, a po powrocie do domu zastali tam Niemców - w koszarach nie było polskich jednostek wojskowych.

Niemcy nie pilnowali koszar, więc zrodził się pomysł wejścia do nich - raczej z ciekawości.. a przy okazji może da się coś zabrać? Okazało się, że było tam sporo amunicji, żywności i nieco sprzętu wojskowego. Broń i amunicja poniewierały się nieomal wszędzie. Było także kilka worków z pieniędzmi polskimi, o różnych nominałach. Młodzi nie mieli żadnych szans zatrzymania pieniędzy dla siebie, bowiem dorośli bez pardonu wszystko im zabierali. Małolaty z trudem zatrzymali dla siebie worek z bilonem o nominale 5-cio złotowym... nie mogąc zabrać broni, amunicji i pieniędzy do mieszkań, zaczęli ukrywać skarby w różnych zakamarkach, szczególnie w schronach wojskowych. Zajmowali się tym, aż do czasu wkroczenia do Siedlec oddziałów rosyjskich - Niemcy bez żadnych walk wycofali się w kierunku Mińska Mazowieckiego.

W „ruskich czasach” po torach kolejowych kursował pociąg pancerny, na którego platformach rozlokowano ciężką broń maszynową. Z upływem czasu czerwonoarmiści wycofali się na wschód i znów rozpoczęła się okupacja niemiecka...

* * *

Gdy nieco się uspokoiło, nastąpił czas nauki. Otwarto gimnazjum i Sławek rozpoczął systematyczną naukę. Nauka nie trwała zbyt długo, bo władze niemieckie zlikwidowały gimnazjum. Staraniem ojca Sławek rozpoczął naukę w szkole zawodowej o profilu ślusarskim, którą ukończył w 1943 roku z dyplomem mistrza. W tym czasie odbywały się łapanki – szukano młodych osób, aby ich przetransportować do robót w głębi „Tysiącletniej Rzeszy”. Sławek Łazowski aż trzy razy uciekał z transportów i wracał do rodzinnego domu.

Zima była ciężka, a tu brak węgla, drewna i produktów żywnościowych. Mieszkańcy popadli w coraz większą biedę. Nieco ratowały tę trudną sytuację przejeżdżające pociągi z pełnymi wagonami węgla. Młodzi i sprytni mężczyźni wskakiwali do załadowanych węglem wagonów i szybkimi ruchami rąk zrzucali co większe bryły węgla. Potem następował załadunek na sanki lub wózki - i w nogi! Taki pomyślny wypad gwarantował ciepło w mieszkaniu przez kilka dobrych dni.

Ta dobra passa niebawem się skończyła, gdyż Niemcy szybko zorientowali się w czym rzecz i zorganizowali piesze patrole zabezpieczające załadowane wagony - nie obyło się bez strzelania do „węglarzy” ostrymi nabojami, na szczęście nikt nie zginął.

Mimo wprowadzenia tak radykalnych środków „na torach” okoliczna ludność szła tam, gdyż zmuszały ich do tego ciężkie warunki bytowe. W tych czasach każdy przedmiot lub bryła węgla stanowiły cenną rzecz, niemal na wagę złota - gwarantowały jako takie przetrwanie.

Ta sytuacja trwała do czasu wybuchu konfliktu zbrojnego między Związkiem Radzieckim a Niemcami (czerwiec 1941). W tym to bowiem czasie po torach kolejowych zaczęły się przetaczać na wschód wagony z uzbrojeniem i wojskiem, a zatem nie było racjonalnej potrzeby organizowania eskapad „na tory”. Było to zbyt niebezpieczne i nieopłacalne.

Pomimo wszystko Sławka ciągnęło na tory, bowiem stale działo się tam coś ciekawego... Pewnego razu został zatrzymany i trafił do aresztu. Nie przebywał tam długo, bo podczas któregoś z kolei przesłuchania nadarzyła się okazja do ucieczki. Od tej chwili stał się poszukiwanym i musiał zachowywać się bardzo ostrożnie, gdyż był „spalony”.

Podobnych osób było więcej. Tak właśnie zaczęli żyć w konspiracji, a wkrótce zaistniała potrzeba powołania do życia podziemnej organizacji, która w konsekwencji stała się partyzantką.

* * *

Społeczeństwo okolic Siedlec egzystowało w bardzo trudnych warunkach, bo władze okupacyjne nakładały coraz dotkliwsze kontrybucje. Ruch oporu rozrastał się i podejmował coraz skuteczniejsze, spektakularne działania zbrojne.

Choć jeszcze bardzo młody, Sławek był na tyle świadomy, iż zarówno Niemcy, jak i Armia Czerwona, nie są Polakom przyjazne. Jedni wywozili do łagrów na Sybir, drudzy do lagrów (obozów) koncentracyjnych, do pracy w niemieckich fabrykach, bądź w gospodarstwach rolnych, u bauerów. Sowieckie NKWD polowało na obszarników i inteligentów, wywożąc ich na Daleki Wschód, a Niemcy ścigali „niepokornych” Polaków, skazując ich na obozowe życie i niewolniczą pracę. W tych warunkach trudno się dziwić, że było raźniej i bezpieczniej wśród uzbrojonych partyzantów, w Organizacji.

Rozległe lasy i łąki w pobliżu Siedlec sprzyjały utworzeniu partyzantki, która szybko znalazła poparcie w społeczeństwie. Co najważniejsze, podejmowała coraz to śmielsze i skuteczniejsze działania zbrojne przeciwko okupantowi. Eugeniusz Sławomir Łazowski stał się jej członkiem i po złożeniu przysięgi na wierność Ojczyźnie został zobowiązany do przekazania znalezionej w koszarach broni tworzącym się oddziałom partyzanckim. Początkowo nawet nie wiedział, że wstąpił w szeregi Armii Krajowej...

W 1941 roku należał do polskiej grupy młodzieżowej, która organizowała przerzut Żydów do Rosji. Było to bardzo niebezpieczne, bo wojskowe władze niemieckie bardzo brutalnie obchodziły się z członkami tej organizacji. Sławek przy tych przerzutach wpadł w tarapaty i groził mu obóz koncentracyjny. Jednak, póki co, nie omijało go szczęście. Jego odwaga i spryt sprawdziły się i w tej sytuacji, choć słyszał od wiarygodnych osób, iż straż graniczna rozstrzelała kilku ludzi przerzucających Żydów do Rosji.

Rozpętała się wojna Rosyjsko-Niemiecka, a od tego momentu nie wszystkim Żydom udało się wyjechać w głąb Rosji - niemiecka administracja tym gorliwiej zajęła się nacją żydowską. W szybkim tempie tworzono getta i spędzano do nich społeczność żydowską. Ludność polska, pomimo własnego zagrożenia, pomagała Żydom, lecz nie zdołano ochronić ich wszystkich, przemieszczając grupami w bezpieczne miejsca. Wielu Żydów Niemcy rozstrzelali na miejscu, a pozostałych transportowali do obozów zagłady. Pomimo to zdarzyło się, że przy likwidacji getta w Siedlcach grupa Sławka spotkała dwie młode Żydówki i wyprowadziła je w bezpieczniejsze miejsce.

* * *

Okres działalności partyzanckiej obfitował w różne niespodziewane wydarzenia i akcje. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że choć dowództwo AK starało się wyprzedzać niemieckie akcje zbrojne i rozpoznawcze, to jednak zdarzały się sytuacje, kiedy trzeba było się bronić, a często w szybkim tempie opuszczać rejon zakwaterowania. Czas swojego pobytu w oddziale partyzanckim Armii Krajowej Sławek wspomina często... Szczególnie wryły mu się w pamięć te wydarzenia, w których uczestniczył bezpośrednio. Chyba najbardziej wryło mu się w pamięć rozpoznanie terenu w rejonie Zakolowa-Turów, podjęte przed planowaną akcją zbrojną, zamachem na szefa Gestapo, który rezydował w Radzyniu Podlaskim (była to zasadzka bez zabezpieczenia odwrotu oddziału). Ponadto z rozkazu dowództwa Armii Krajowej odbywały się akcje likwidowania bimbrowni oraz akcje likwidacyjne band rabunkowych, sprzedawczyków i donosicieli gestapowskich oraz ich jawnych sympatyków. Wyłapywano też żołnierzy niemieckich rabujących ludność wiejską.

Przez pewien czas przechwytywali niemieckie transporty z żywnością, na szosie i na kolei. Wspomina, jak drużyna AK przeprowadziła natarcie na stację kolejową Bełdno, blokując transport kolejowy na trasie Lublin - Siedlce. Na koncie oddziału Armii Krajowej, którego członkiem był Sławek, zanotowano rozbicie majątku niemieckiego w Rzeczycy, rozpoznanie ugrupowań ukraińskich nacjonalistów w rejonie wsi Wygnanka oraz band tatarskich będących na służbie u Niemców. Brali też udział w akcji kryptonim „Burza”.

Tak działo się podczas okupacji niemieckiej... Ale, gdy na tym terenie pojawili się Sowieci, nie było lepiej. - jednostki NKWD natychmiast rozpoczęły brutalne (i często skuteczne) wyłapywanie byłych AK-owców. Złapanych osadzano w więzieniach...

Eugeniusz Sławomir Łazowski szczęśliwie przeżył okupację i uniknął, po zakończeniu działań wojennych, dotkliwych represji, chociaż wielokrotnie narażony był na poważne niebezpieczeństwo. Przeniósł się na Ziemie Zachodnie... Gdy się nieco uspokoiło ze ściganiem byłych AK-owców - rozpoczął pracę zawodową w Przedsiębiorstwie Lasów Państwowych we Wrocławiu, a nieco później los przywiódł go do Szczecina.

W Szczecinie, w tym pięknym, portowym mieście, praca zawodowa nie wypełniała całego jego czasu. Z natury pracowity i rzetelny - podjął się zajęć społecznych w Wojewódzkiej Organizacji Kombatanckiej ZBOWiD. Częste spotkania w Zarządzie Wojewódzkim, długie rozmowy wspomnieniowe, organizacja spotkań z kolegami – byłymi żołnierzami i partyzantami - wyzwalały liczne inicjatywy środowiskowe.

Obecnie jest emerytem, lecz na brak zajęć nie narzeka i wciąż pracuje społecznie. Jest wciąż pełen entuzjazmu i chętnie podejmuje kolejne wyzwania, codziennie maszeruje do siedziby kombatantów, a ponadto wyjeżdża w teren, do swojego koła w Łobzie.

Z ramienia Zarządu Wojewódzkiego współpracuje z Radą Kombatancką w Łobzie. Cieszy się, że tam kombatanci są bardzo dobrze traktowani przez panią burmistrz, obecną starostę /rok2004/. Dobrze pracują także rady kombatanckie w powiatach Gryfino i Gryfice, w Kamieniu Pomorskim i Wałczu. Jego projekt powołania rad kombatanckich w powiatach zdał egzamin - integrują się kombatanci z różnych formacji, a także represjonowani przez „dawny system”. Pełni obecnie funkcję członka Rady Okręgu ZBOWiD w Szczecinie – jest jej wiceprezesem.

Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżami Zasługi (Srebrnym i Złotym), Krzyżem Partyzanckim i 3-krotnie „Londyńskim” Medalem Wojska (nadawanym przez Prezydenta Polski na Uchodźstwie), również „Londyńskim” Krzyżem Armii Krajowej. Uhonorowano go Złotym, Srebrnym i Brązowym Medalem za Obronność Kraju, Medalami X-lecia, XX-lecia i XL-lecia... Wręczono mu Medal „Pabiedy”, Medal Żukowa, Medal 50-lecia „Pabiedy”, Medal 40-lecia Armii Radzieckiej. Jest Załużonym Stoczniowcem PRL, Zasłużonym dla Szczecina (medal „Gryf Pomorski”), Zasłużonym dla Związku Kombatantów RP. Posiada Odznakę Weterana Wojny 1939-1945, Akcji „Burza” AK.

Za długoletnie, 50-lecie Pożycie Małżeńskie, odznaczył go Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Obecnie, po śmierci żony w 2001 roku, jest samotnym mężczyzną. Ma dwoje dzieci – syna zamieszkałego w Bydgoszczy, dwie wnuczki i prawnuczkę w Szczecinie. Jego córka jest magistrem - inżynierem budownictwa wodno-morskiego (pracuje w Urzędzie Morskim).

* * *

Od autorki: Pisząc o niektórych osobach, zwłaszcza tych, które przeżyły wojnę, nasuwają się mi się refleksje:

Po co zabijać, siać nienawiść i terror wśród spokojnej ludności tego najpiękniejszego ze światów? Nie lepiej żyć w spokoju, przyjaźni i miłości?

Jednocześnie, obserwując różnych ludzi, często „niby-przyjaciół”, czy nawet naszych najbliższych, zauważamy pewną – nazwać można delikatnie – niechęć i lekką zazdrość... Że niby temu powodzi się lepiej, drugiemu jeszcze dostatniej, a innemu bardzo źle... Jest to normalna (niby) rzecz. Każdy z nas chciałby być pięknym, młodym, bogatym, sławnym. Jednak życie jest twarde, los bywa bezlitosny - nie wszystkim daje to, co dana osoba sobie życzy; jednym więcej, drugim mniej...

Jako autorzy wydanych kilkunastu książek, rozmawialiśmy z wieloma osobami - nie tylko z bohaterami naszych książek, ale także znajomymi bliższymi lub przypadkowo napotkanymi ludźmi. Czy obca jest nam zawiść??? Trudno odpowiedzieć, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi. Jesteśmy przekonani, że nawet przy ciężkich warunkach, zarówno finansowych jak i zdrowotnych, człowiek powinien być człowiekowi przyjacielem, oparciem, nieść pomoc w nieszczęściu, biedzie, chorobie. Zdrowie, i jeszcze raz zdrowie, jest najważniejsze...

Osoby, które przeżyły wojnę walcząc o naszą wolność, doskonale o tym wiedzą. Przede wszystkim ci, których los nie oszczędził i zostali kalekami. Niby właśnie oni powinni innym zazdrościć... Jednak właśnie ci najbardziej, najciężej doświadczeni przez los, którzy, jak wydawałoby się, są bardzo nieszczęśliwi – właśnie oni są pogodni, weseli i cieszą się każdą chwilą, minutą czy sekundą, które mogą przeżyć. Współautor Władysław mógł coś na ten temat powiedzieć, bowiem ten „Latający Holender” był ciężko chory. Gdy popadał w depresję, frustrację - otrząsł się z tego szybko...

Bohater naszej opowieści jest jednym z nich, z tych doświadczonych – i szczęśliwych w działaniu dla innych. Oby tacy na kamieniu się rodzili.

Maria Czech Sobczak

Fragmenty z książki Marii Czech Sobczak i Władysława Kuruś Brzezińskiego „Nieustająca Pasja Literacka” - „Twórcy Literatury Faktu” (2004).

Tekst autoryzowany


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.020s | 13 Queries | GZIP : Off ]