Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Pt mar 29, 2024 5:46 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Grypa
PostNapisane: Pt sty 09, 2009 5:28 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
G R Y P A /OPOWIADANKO/


Dawno, bardzo, bardzo dawno temu, jak mi się w tej chwili wydaje wieki całe, choroba zwana ,,grypą,, także panowała. Co prawda, ja chociaż byłam osobą drobną, niestety był ze mnie okaz zdrowia. Jedyna rzecz, która mnie zmogła to była tzw.”świnka”. I ta świnka także nie bardzo mnie pokochała, bo trwała krótko. Inne dzieci, potem wyrostki, młodzież szkolna chorowały sobie spokojnie, leżąc w łóżeczku. A ja? Ileż się nakombinowałam aby chociaż jeden dzionek, mogłabym nie iść do szkoły. Nic z tego. Każdy wyrok /diagnoza/ lekarska – to jedno, jakże nie lubiane przeze mnie słowo – ZDROWA.
Nie raz, nie dwa z miną męczennika wstawałam rano z ciepłego łóżeczka i prosiłam Mamcię nie pójdę do szkoły, głowa mnie boli, oczy mam podpuchnięte, coś mi do ucha wpadło, chyba zapałka – i jeden wyrok – ZDROWA jesteś, marsz do szkoły. Zadawałam sobie pytanie – dlaczego inni chorują, lenią się, trzeba do nich iść wytłumaczyć lekcje, aby były na bieżaco z programem szkolnym. I nic, żadna choroba się mnie nie imała. Może dlatego, że biegałam i zajmowałam najczęściej pierwsze miejsca, grałam w siatkówkę, kosza, dwa ognie, klipę. Zwyczajnie byłam ruchliwa.
Mój świętej pamięci 0jczym, póżniej nazywany Dziadkiem widząc jak bardzo chcę chociaż dzień lub dwa nie pójść do szkoły, kłamał razem ze mną. – Zobacz – mówił do Mamci, jaka ona blada, drobna, zmęczona? Niech sobie trochę pośpi. Niestety, wyrok był jeden – Zdrowa, do szkoły wstawać!!
Będąc 2 stycznia 2009 roku z bratem na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie, inaczej zwanym Nekropolią daliśmy sobie za cel „odwiedzić wszystkich znajomych, którzy już odeszli hen daleko z naszego Ziemskiego Globu i każdemu z nich zapalić lampkę, aby wiedzieli, że jeszcze o nich pamiętamy”. Wędrówka nasza trwała około 6 godzin. I to samochodem. Jednak wysiąść, zapalić znicz, podumać, porozmawiać z każdym i o każdym, zabierało masę czasu. .
Przypomniały nam się dziecięce lata, kiedy nasza Nekropolia nie była ani tak piękna, ani bezpieczna. Jednak nieraz ze szkoły biegliśmy chętnie na ten zarośnięty cmentarz. Dlaczego? Gdy obecnie wspominam te dziecinne, jakże radosne chociaż biedne czasy nadziwić się nie mogę, że tak chętnie biegaliśmy po cmentarzach, przez gęstwinę krzewów, nie szukając ścieżek bo ich nie było. 0t, na tej obecnie pięknej, wypielęgnowanej Nekroploii rosły jeżyny a na drzewach w alejkach-nie alejkach były smaczne orzechy. Zastanawiałam się jak mogliśmy jeść te jeżyny, orzechy, przecież one rosły na ziemi, w której leżał niejeden zabity czy zmarły naturalną śmiercią. Ale dzieci jak to dzieci – co smaczne do zjedzenia należy zjeść i basta. Są to odległe czasy. Na pewno nie każdy je pamięta.
Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy na grób wspólnego kolegi jeszcze ze szkoły podstawowej, z którym mój brat przyjaźnił się chodząc z nim także do technikum a ja znałam go bo jak nie znać kogoś ze szkoły podstawowej. Tuż po zakończeniu działań wojennych i przyjeżdzie do Szczecina ta nasza młodzieżo-dzieciarnia była tak ,,pomieszana,, iż do klas chodziły dzieci w różnym wieku. Kto jak się uczył i co umiał uczęszczał z uczniami mniej więcej w tym samym wieku. Ja na szczęście chodziłam tak jak Kuratorium przykazało, natomiast już mój brat o 3 lata starszy uczęszczał tylko o jedną klasę wyżej. Ileż to już lat ten nasz kolega nie żyje. Gdy zginął miał dopiero 26 lat. Wspomnienia, wspomnienia ... Ilu Przyjaciół nie ma, i na nas przyjdzie czas – powiedziałam do brata. To była nasza ostatnia mogił i do domu. Zbyt dużo osób nie było na cmentarzu, mrozik powoli ściskał ręce i nogi.
0dwracam się i ... jakiś niewysoki pan, korpulentny grzecznie zdjął czapkę i ukłonił się. I znów wspomnienia. GRYPA. Właśnie już w szkole średniej wreszcie ,,złapała,, mnie grypa. I to taka, że Mamcia cała ,,w strachu,, jak samolot pobiegła po lekarza. Za pół godziny przyszedł młody człowiek w wojskowym mundurze. Niewysoki, właśnie to był mankament, niewysoki ale miły.
- 0, jaka ładna dziewczyna – wdzięczył się do Mamci i do mnie. GRYPA. Winka gorącego z jajkiem trzy razy dziennie. Za tydzień będzie po grypie. Gdyby wzrok zabijał już by nie żył. 0czywiście mój wzrok. Tydzień? Tylko? No to dwa. Ja zaraz przyślę przez adiutanta wino i niech panienka zdrowieje. Panienka wyzdrowiała, jednak adoratora pozbyć się nie mogła. W domu, przed szkołą, przed bramą – wszędzie był. Na każde skinienie, na każde zawołanie, Lekarz z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, po studiach. Z tego obecnie znienawidzonego wojska. Dwa lata chodził za mną... nic z tego. Gdyby był wyższy. Stopień wojskowy miał – kapitan, przystojny?... Gdyby był wyższy. Właśnie ...Czy żałuję?... A może to tylko był długi sen?...


Maria 47


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.017s | 15 Queries | GZIP : Off ]