Header image Hej, Hej Rybacy!
Strona byłych studentów Wydziału Rybactwa Morskiego
Gadulec - forum Rybaków i Sympatyków
      Strona główna : : Galeria : : Forum
Teraz jest Cz mar 28, 2024 1:49 pm

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N sty 25, 2009 3:59 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Czym był dla mojej skromnej osoby Stan Wojenny ???


/opowiadanko na własnych przeżyciach i notatkach/


Cuda się zdarzają? Tylko moim zdaniem w cuda musi ingerować człowiek, ludzka ręka, a może delikatna damska „rączka”. W każdym razie z pismem, z którym pojechał do jakiegoś ważnego urzędu wkradły się dwa słowa, które nijako nie pasowały do pisma, nie mówiąc o tym, że Daniela, niezbyt znająca niektóre słowa też pisała nie tak jak słownik wyrazów obcych czy swoich to przedstawia.
Nie warto dociekać jak wyglądało to pismo, ale musiał pan pułkownik Rembas dostać solidną burę, bo pieklił się ... Natomiast na naszych ustach błąkał się uśmieszek. Chciałeś to masz.!!!
Upłynęło trochę czasu, zaczęła się stabilizacja. Nasi Przyjaciele, świetni dziennikarze jak Ewa Roman –Kobylińska, Jacek Kamiński, Jerzy Wohl i inni nie powrócili do pracy w 0TV Szczecin. Niestety, Irenka Snetkowska znów miała stan przedzawałowy Weszłam na szczęście trochę wcześniej do pracy, otwieram drzwi do pokoi a tu Irena przy biurku ledwo żywa. I znów Waldek odwiózł ją do szpitala, gdzie pozostała na pewien czas.
W międzyczasie spotkała mnie także niezbyt miła przygoda. Koleżanka Ela Rebman zadzwoniła, że bierze wolne, więc wzięłam za nią dyżur. Przyszłam do pracy pierwsza, przed Danielą. W drugim pokoju chodził teleks, więc weszłam . Telefony już działały, teleks pracował. Schyliłam się aby sięgnąć zeszyt i długopis z biurka gdzie stał teleks. Teleksy były rejestrowane. I ... wzrok mój padł na jakieś ulotki, gazetę chyba „Jedność” /oczywiście już nie wychodzącą. – Co jest, ku...a – zdenerwowałam się nie przebierając w słowach. – Wybrałam wszystko co do najmniejszego skrawka i narobiłam szumu. Wpadł do pokoju jeden z dziennikarzy, chyba Boguś 0nichimowski, potem inni. Patrzyli na mnie jak na szaloną.Bo ja dostałam szału.
- Dawaj te papiery, bo cię szlag trafi – powiedział któryś z nich, chyba także Boguś, ja to wyrzucę. I poszedł. Usiadłam na krześle – nogi i ręce miałam zdrętwiałe. Podali mi jakąś ,,walerianę,,. Po paru minutach uspokoiłam się, zarejestrowałam przychodzące teksty i zniosłam piętro niżej do sekretariatu. Nie pamiętam ,kto tam był , kto pokwitował. Wróciłam na XI piętro . I niespodzianka .Dwaj Cywile i pułkownik czegoś szukają. - Teksty teleksowe już zniosłam, tutaj nie ma czego szuka – powiedziałam. Faktycznie, nie było.
- No tak – mruknęli i wyszli. Wiedziałam czyja to sprawka i czekałam na ... W końcu przyszła Danielcia , rozglądnęła się i usiadła przy swoim biurku
- Wynoś się małpo do drugiego pokoju, bo patrzeć na ciebie nie mogę – powiedziałam. Albo najlepiej do Twojej Przyjaciółki, która jest takim samym donosicielem jak i Ty. Żle doniosłyście bo nic nie znaleziono. Zdumiona mina i wielkie wytrzeszczone oczy tej osoby mówiły same za siebie. Ale i tak będziesz przychodziła na dyżury, bo twój ,,stary,, wcale nie jest skoszarowany. Na własne oczy widziałam jak wynosił śmiecie. Przyfrunął czy jak? Rajskim ptakiem się stał. Ale na tej drugiej zarazie też los się zemści. Ze mną się nie zaczyna. Ja was tak zaczaruję, że wam się wszystkiego odechce.
Daniela wyniosła się do drugiego pokoju z całym majdanem, a my zostałyśmy z Elą w pierwszym pokoju.
Praca wracała powoli do normy, te dyżury były straszne, Dyżurna nie wiedziała o której wyjdzie do domu. Nastał nowy dyrektor Stefan Janusiewicz, ,,starzy Redaktorzy Naczelni,, odeszli na zasłużony odpoczynek. Jako, że praca ruszyła pełną parą, była sekretarka nie wróciła z Kraju Skandynawskiego więc ja schodziłam do Sekretariatu. Redaktor Naczelny był miły, spokojny. Jedyna praca to było łączenie z różnym instytucjami, nie tylko partyjnymi. Często łączyłam także z Ich Ekscelencjami Kościelnymi, przychodziły różne osoby, jednak wojsko i Komisarz trwali. Nie pamiętam gdzie było miejsce pracy Komisarza Henryka Rembasa, nie pokazywał się zbytnio. Jedynie ,,chłopaki-żurnaliści,, żartem mówili, że ,,po wódkę im chodzi,,. Technika pracowała, kto tam odszedł nie z własnej woli, nie pamiętam. Wiem, że odszedł Czesław Tyszka główny Energetyk, Janusz Kocot poszedł na rentę. Jedną mieliśmy wielką ,,frajdę,, przeproszono i poproszono Czesława Tyszkę aby wrócił do pracy, bo windy się psuły i nikt ale to nikt z pozostałych nie umiał ich naprawić. I pan Czesław wrócił z triumfalną miną. I dobrze.
Moja córka Małgorzata z dzieckiem, Madzią wróciła do rodzinnego domu, potem rozwód. I tak powoli, bardzo powoli płynęlo życie stanu wojennego. Pewnego dnia wracając z pracy do domu zobaczyłam obraz jak z bajki. Wojna uliczna. ZOMO wzdłuż prawie całej ulicy Bolesława Krzywoustego, a na ulicach ludzie z kamieniami, z czym się dało. Mało było ulicy więc ,,cywile powłazili na balkony, dachy, na co się dało. Patrzę a na dachu kamienicy gdzie mieszkałam pełno młodzieży, w tym moje 2 córki – Dana i Małgorzata. Prawie zemdlałam, ale co było robić. Piorunem pobiegłam do domu, gdzie była mała 2 -letnia Madzia aby ją osłonic. Przed gazem, który był wszędzie. W mieszkaniu dymno, jak na ulicy, Madzia się krztusiła, ja, mąż, znajoma, która przyszła płakała. Oj, trwała ta wojna długo. Powiedziałam do znajomej – nie płacz, jeszcze nie raz tak będzie dopóki nie zniosą Stanu Wojennego. Danuta nazajutrz nie poszła do szkoły-gimnazjum, chociaż miała dopiero 14 lat już uczęszczała do średniej szkoły. 0czy czerwone, załzawione, na ulicy przez parę dni pełno dymu.
Trzeciego dnia po ,,bitwie,, zostałam wezwana do Dany szkoły. – Podobno pani córka Danuta brała udział w zamieszkach – stwierdziła wychowawczyni. – Nieprawda – zaprotestowałam. Nigdzie nie wychodziła, bo nie pozwoliłam jej iść,, w taki gaz,, Przy okazji dowiedziałam się /o czym już dawno wiedziałam/, że moja Danuta w szkole podstawowej brała udział czy była prowodyrem nie uczenia się języka rosyjskiego. Z pokorą przyjęłam te uwagi i jakoś wszystko się rozmyło.
Znów będąc w sekretariacie na zastępstwie zadzwonił strażnik, że przyszła pani z pismem do Naczelnego Redaktora. Wojsko nie chce jej wpuścić. Zaznaczam, że upłynęło już trochę czasu od ogłoszenia Stanu Wojennego, mówiono nawet o zawieszeniu tegoż. Trudno, zeszłam na dół, pani oddała pismo za pokwitowaniem do moich rąk i zaczęła się przyglądać mojej szyi. Co ona tak się gapi? – Nagle padło pytanie – to wam wolno nosić krzyżyki na szyi. Był to piękny srebrny krzyżyk, pamiątka rodzinna, którą nie oddałabym nikomu nawet za cenę ,,krwi,,. Co komu do mojego krzyżyka – odparłam. Aż tak źle nie jest. To pamiątka rodzinna. Jak dotąd nikt nie zwrócił mi uwagi, dopiero pani. Uśmiechnęła się, pożegnała i poszła. Ja także musiałam wrócić do pracy. Nagle patrzę a z windy wysiada moja bardzo bliska Przyjaciółka. – Co tutaj robisz – zapytałam. – No wiesz, muszę trochę dorobić, masuję niektórym paniom kręgosłup. – Hm, ja też chętnie skorzystam – ucieszyłam się. Czy tej Zeni też masujesz? – 0czywiście, jej częściej! - No to już idę, muszę jechać do pracy, o masażu to jednak nie ma mowy. – Cześć, trzymaj się. 0na poszła do wyjścia ja do windy.
Przed zawieszeniem Stanu Wojennego zatrudniono nowego Dyrektora Technicznego.
- No dosyć tego udawania sieroty ZOMO, że mąż skoszarowany – powiedziałam do siebie. Albo ja stąd wylecę albo Daniela. Chodziło o dyżury, które były uciążliwe. Przy poznawaniu pracowników nowy Dyrektor Techniczny przedstawiał się chodząc po pokojach, witając się z pracownikami i poznając ich. Gdy wszedł do naszego pokoju, porozmawiał, posiedział. Jedyna okazja – pomyślałam. Dyżury. Przedstawiłam sprawę i z miejsca załatwił. Pani będzie miała dyżury jak każda z pań. Danielcia milczała, gdzieś chodziła, nic nie pomogło. Dyżurowała od tego czasu..

W grudniu 1982 r. zawieszono Stan Wojenny, a w lipcu 1983 r. zniesiono. Potem 0krągły Stół.


Cdn.

Maria Czech Sobczak


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 27, 2009 6:36 pm 
Offline
Pierwszy
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 20, 2006 2:25 pm
Posty: 1825
Lokalizacja: Szczecin -Kozacka Góra
W styczniu 1983, o mało co nie zostałem pracownikiem TV Szczecin (archiwum w piwnicy). Może o tym coś napiszę, ale po konsultacji i za zgodą Wotiego 8)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt sty 27, 2009 8:54 pm 
Offline
Drugi
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 4:46 pm
Posty: 332
Lokalizacja: Szczecin
Mnie o zgode na PRAWDĘ nie trzeba pytać. Na kłamstwa, jeśli nie moje - podobnie. W sumie nie ma chyba o co pytać :)
Wynika, że jestem zwolennikiem pisania. Może nie każdego, ale na pewno dobrego.

_________________
Możesz myśleć po, ale lepiej przed...
Spiesz sie kochać ludzi - tak szybko odchodzą...
Absolwenci - łączcie się!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Śr sty 28, 2009 12:44 am 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Jako, że dzisiaj moja wnuczka zajęła mi laptop, przeto dopiero usiadłam. W czym rzecz - prawda czy nieprawda? Każdy, no może nie wszyscy przeyli ciężko ,,stan wojenny,, - ja piszę to co widziałam, co przeżyłam i to jeszcze łagodnie. W tej sprawie, sprawie stanu wojennego jest za mało napisane prawie o jednej z ważniejszych instytucji Szczecina. Co przeżyłam - opisałam. Jeszcze jeden odcinek i koniec. Sama się denerwuję pisząc. Pozdrawiam Maria Czech Sobczak


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: ciekawość
PostNapisane: Cz sty 29, 2009 12:30 am 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Swoją drogą Rych0 ciekawa jestem o proponowanej pracy. Był to rok zniesienia stanu wojennego. Szkoda? Nieraz to wesoło było, nieraz ... kiepsko. Co się przeżyło i nadenerwowało - to moje. Może coś napiszesz, chętnie poczytam.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 29, 2009 3:27 pm 
Offline
Drugi
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 4:46 pm
Posty: 332
Lokalizacja: Szczecin
RychO wie dobrze, że niejedną pracę zmieniłem do 1985r., w tym "zahaczyłem" także o TV, gdzie "kierowałem produkcją" (stanowisko małe, ale szumnie brzmiące), współpracując z wieloma osobami (Marię stamtad pamiętam), w tym z późniejszym v-ce wojewodą Janem S. Trafiłem tam m.in. dzięki ukończonej AR-ce. Odszedłem zaś z powodów czysto finansowych - zaczęli płacić coraz mniej, takich "maluczkich" jak ja pozbawiając przy tym połowy etatu (jak widać nie tylko w "wilczym kapitalizmie" "góra" zwykła żerować na podwładnych).
Epizodu Ryśkowego z TV nie pamiętam - ale, o ile się nie mylę, nie podjął tej pracy, zatem nie zapadło mi w pamięć. Może więc warto, aby opisał, jak wtedy i co wtedy "się załatwiało".
Co zaś do stanu wojennego - generalnie "czarna chmura", ale bywały śmieszne momenty. Czasem śmieję się z siebie wspominając, jak wieczoram, po godzinie policyjnej, ale za to ze stosowna przepustką w kieszeni (jako ochmistrz na pogłębiarkach PRCiP miałem prawo wracać nawet w nocy) chowałem się po "przelotowych" bramach i podwórkach z "kontrabandą" w plecaczku (żywność, którą jako załogant otrzymywałem w pracy - nie wolno jednak było wynosić jej "z pokładu"). Bałem się patroli policyjno - wojskowych... Podkreslam: NIE nosiłem bezdebitowych wydawnictw, lecz całkiem zwyczajne żarcie! No, może nie zwyczajne, bo z metkami BALTONY.

_________________
Możesz myśleć po, ale lepiej przed...
Spiesz sie kochać ludzi - tak szybko odchodzą...
Absolwenci - łączcie się!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Stan Wojenny
PostNapisane: Cz sty 29, 2009 5:17 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Przed Stanem Wojennym radio jak i telewizja /przychodzili tam wielcy i mniej wielcy pisarze, poeci/ cieszyło się wielkim szacunkiem. Ubawy w 13 Muzach, nawet kiedyś w budyneczku na Armii Czerwonej był wysokoprocentowy napój/. Januszka S. pamiętam jak przyszedł do pracy - młody, przystojny.Ja nie narzekam, bo załatwiał mi wiele rzeczy. Jak choćby moja Danuta straciła cały rok nauki, bo chociaż zdała na Rybactwo, to jako dziewczyny jej nie chcieli. Nie chciała iść na inny Wydział i najpierw praktyka a potem się uparła i dostała się na Rybactwo. A, że była sportowcem konno-zimowym często wyjeżdżała na ,,wywczasy,, to w góry na narty, to na obóz jeżdziecki. Na moją prośbę Janusz S. ją usprawiedliwiał. Nieraz miał dosyć, ale jakoś uprosiłam go. Bo moja ,,Rybaczka,, zdawała egzaminy, nie powiem, że poprawiała ale nie w czasie kiedy trzeba było. Jednak zdała co do joty, potem UW 3-letnie studia doktoranckie i Marketing i Zarządzanie. Jednak gdyby nie Jan S. Pani Elżbieta - kierownik Dziekanatu czy jak to zwał dzwoniła ,,Gdzie jest studentka S.,, Kłamałam jak z nut i potem do Janusza, że chora, że coś tam, coś tam. Naprawdę Telewizja to była prawie jak jedna Rodzina. Przyznam, że pracując wiele lat nie wszystkich znałam, choćby z techniki. Jednak nie narzekam, póki nie pojawił się Wszechmogący Wszystko Komisarz i ,,Święta Dwójca,,.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz sty 29, 2009 7:05 pm 
Offline
Drugi
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 4:46 pm
Posty: 332
Lokalizacja: Szczecin
"Wieczne studiowanie" na naszym wydziale nie wymagało wcale tak wielkich "znajomosci" i wstawiennictw. Ważniejsze było, aby student zechciał uprzedzić o swoich planach i kłopotach, a potem - aby dobrze zdawał. Zdarzało sie, że niktórzy studiowali 2x dłużej... bez większych kłopotów formalnych. Po prostu nasi dziekani mieli zrozumienie dla tych, którzy chcieli się uczyć. Mówiło się: trudno się dostać, ale tez trudno wylecieć. Bo toi NIE była "szkółka" lecz studiowanie.
Sam korzysttałem, bez żadnych kłopotów, z wyjazdów w okresie nauki, a niektórzy koledzy jeszcze częściej. Na narty się jeździło, na rejsy pływało - to jak sztywno się trzymać regulaminu? A jeszcze niektórzy musieli całkiem samodzielnie się utrzymywać, bez pomocy z domu - a więc praca nie tylko w Bratniaku... I jakoś absolwenci naszego kierunku potrafili znaleźć się w życiu "dorosłym", choć nieraz całkiem daleko od "wyuczonego zawodu" (sam jestem tego przykładem, a są ciekawsze). Po prostu na studiach uczono nas przede wszystkim myślenia i otwartości. To było nie tylko studiowanie, ale także wychowywanie.

_________________
Możesz myśleć po, ale lepiej przed...
Spiesz sie kochać ludzi - tak szybko odchodzą...
Absolwenci - łączcie się!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: studia
PostNapisane: Pt sty 30, 2009 4:09 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Źle mnie zrozumiałeś, nie zawaliła żadnego roku, ale ... góry, konie i lasy ją ciągnęły. Skończyła w terminie i to z bardzo dobrym wynikiem. Na ostatnim moim wieczorku autorskim była Pani Elżbieta Chojnacka i z dumą mówiła o mojej Danucie. Nie mogłam ukryć zdumienia, Dana też - oczy miałam jak 5 złotych. Przyjemnie było słuchać. Jednak Janusz S. tłumaczył promotorowi, że chora, że coś tam, coś tam a ona bujała na nartach. To już przeszłość. Chciała być rybaczką i jest tylko, że pływa ,,na lądzie,, po ulicach Szczecina. Nic nigdy nie zawaliła. Jej mąż rybak, jej nieżyjący teść rybak, ja nie, ja tylko lubię rybki, ale w miarę.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: 0cena
PostNapisane: Pt sty 30, 2009 4:34 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Nie ocenia się osób. Wiem, że ciężko pracowaliśmy z mężem aby nasze dzieci nie zaznały ,,biedy,,. Jednak był jeden warunek - nauka, nauka, nauka. Nie było zawalania egzaminów, kończyły w terminie. Uważaliśmy, że wykształcenie - to jest, jak niegdyś mówiono ,,wiano,,. I nasze Córki dobrze wiedziały, że muszą się uczyć, skończyć studia. Mój wnuk Michał urodzony w Niemczech piękniej mówi po polski i zna hisgorię naszego narodu niż niejeden Polak. Ponadto zna świetnie angielski, nie mówiąc o niemieckim. Nauka, nauka i nauka. Jedżcie na obozy, w góry pod warunkiem, że zaliczyliśe gzaminy. I od tego nie było ,,odwołania ,,!!!!!! Jak prokurator ,,Pokaż Indeks,,!!!!


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: Pt sty 30, 2009 7:47 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Możesz pisać, jednak pomyśl zanim napiszesz i kogoś zranisz. 0trzymałam tyle obrażeń, że się uodporniłam, jednak to mnie zabolało i ... mocno.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So sty 31, 2009 10:46 am 
Offline
Drugi
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 4:46 pm
Posty: 332
Lokalizacja: Szczecin
Ależ Mario - nie miałem zamiaru krytykować Twojego czy też czyjegoś innego postępowania! Po prostu opisałem, jak to na Rybactwie wtedy było (a w zasadzie nieco wcześniej, bo od Danuty studiowałem lat kila wstecz).
Wiem, że nasz Wydział różnił się (nieraz bardzo) od innych w Szczecinie. Wynikało to z liberalnego podejścia dziekana i wielu innych naszych nauczycieli do formalnej strony nauki - z reguły mniej zwracali uwagę na terminy, bardziej natomiast na to, co nam w głowach zostawało. Jeśli wyraziłem to niejasno - żałuję. Ale właśnie o to mi chodziło. Myślę, że inni "rybacy" (piszę w cudzysłowie, ponieważ dzisiaj wielu już w zawodzie nie pracuje) potwierdzą moje słowa.

_________________
Możesz myśleć po, ale lepiej przed...
Spiesz sie kochać ludzi - tak szybko odchodzą...
Absolwenci - łączcie się!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Dzięki
PostNapisane: So sty 31, 2009 12:25 pm 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Dziękuję. Myślę, że nasza przyjażń i współpaca będzie się rozwijąc. Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: zdania
PostNapisane: N lut 01, 2009 12:32 am 
Offline
Autor TRiS
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 28, 2008 11:43 am
Posty: 369
Lokalizacja: Szczecin
Nieraz wymiana zdań nawet ostra wyjaśnia sytuację i nie ma sprawy. I tak powinno być. Wyjaśnić, pokłócić się i sytuacja jasna jak słońce. Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lut 01, 2009 11:39 am 
Offline
Drugi
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 4:46 pm
Posty: 332
Lokalizacja: Szczecin
Przyjaźń nie powinna blokować dyskusji, a dyskusja tylko wtedy jest dyskusją, kiedy "strony" różnią się zdaniem. Czasem ta różnica jest pozorna i wtedy dyskusja prowadzi do wyjaśnienia nieporozumienia.
Dopóki dyskutuje się o "sprawie", a nie o osobie mającej zdanie przeciwnie - dopóty nie ma się o co obrażać, choć można się wzajemnie zdenerwować. Zdenerwowanie podnosi ciśnienie krwi, a to do pewnego stopnia jest nawet zdrowe, szczególnie wtedy, kiedy kończy sie wspólnym śmiechem.
Brak różnicy zdań jest martwą ciszą i wtedy wionie stęchłą nudą. Oby nam się to nie przydarzało na zbyt długi czas.
----
Wymądrzywszy sie niezmiernie, muszę złożyć oświadczenie: lubię filozofować oraz tworzyć definicje. Dyskutowac także lubię, bo wtedy mogę wygłaszać własne zdanie, co bez dyskusji jest mało możliwe. A co mi tam!
Tak więc pozdrawiam wszystkich moich Przyjaciół - Adwersarzy.
A jednomyślącym śmierć intelektualna!

_________________
Możesz myśleć po, ale lepiej przed...
Spiesz sie kochać ludzi - tak szybko odchodzą...
Absolwenci - łączcie się!


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
 cron

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL
Wsparcie techniczne KrudIT Usługi Informatyczne
[ Time : 0.027s | 13 Queries | GZIP : Off ]