Czy Warto – cz.3 - 1 L I S T O P A D A
Każdy z nas jest inny. Trudno abyśmy mieli takie same charaktery, nawyki, upodobania. Jakie nasze życie byłoby nie ciekawe, wiedzielibyśmy, co zrobi za chwilę nasz bliźni, co zrobimy my . Nie wszyscy się lubimy, mamy swoje sympatie, mamy także antypatie. Zawsze lubiłam szczecińską Nekropolię inaczej Cmentarz Centralny. Chociaż zima niedaleko, dni coraz krótsze wybrałam się w ten smutny czas odwiedzić tę Najpiękniejszą Nekropolię w całej Europie.
Moje Motto:
„Im bliżej kresu mojej wędrówki , tym coraz częściej powracam myślą „hen za siebie, w tamte czasy co minęły” zastanawiam się nad upływem czasu, nad przebytą moją drogą życiową. Powraca uporczywa myśl ... i ty kiedyś będziesz tutaj przebywała w nierealnym, nie pojętym w tej chwili Świecie. To nas wszystkich czeka. I z tym należy się pogodzić. Nigdy nie cofamy się ku dzieciństwu, lecz idziemy nieuchronnie jedną drogą, ku niewyobrażalnej dla nas nieśmiertelności. Czy jesteśmy Nieśmiertelni?????” Nawet nie pamiętam jak przeszłam przez moje Ukochane Miasto Szczecin, przez przepiękne o tej porze roku Pogodno, 0siedle Kaliny, Ku Słońcu - do Bramy Głównej Postałam chwilę przy Kaplicy Cmentarnej, wróciłam myślami do tych, których już w tej Kaplicy, skromnej, a jakże pięknej żegnałam z Przyjaciółmi. 0j, bardzo dużo osób. Następnie udałam się na groby Żołnierzy Radzieckich. Gdy zaczęłam czytać daty śmierci na pomnikach ich Wiecznego Spoczynku naszła mnie refleksja. „Jacy oni byli młodzi, zostali w obcym kraju na zawsze. Gdzieś tam daleko czekała Rodzina, czekał skromny lub bogatszy dom – na ich powrót. 0ni jednak zostali tutaj na zawsze. Tacy młodzi” Podumałam, zapaliłam znicze i dusza moja ,,zapłakała ,,. Po co wojny, po co nienawiść, wszak wszyscy jesteśmy ludźmi, podobno jak głosi nasza wiara – dziećmi jednego Boga. Dlaczego Bóg pozwala na wojny, na morderstwa, na biedę czy nawet nędzę??? Dlaczego??? „Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego”. Piękne przykazanie, czy jednak ludzkość je szanuje. Czy jesteśmy urodzonymi wojownikami czy bojownikami o wolność. Wszak możemy żyć w pokoju, pomnażać nasze dobra doczesne, lub je przejadać, szanować wolność naszą i cudzą.? Niestety. Jak pokazuje życie i śpiewa się w piosence „Wojenko, wojenko, cóżeś Ty za Pani, że za Tobą idą, że za Tobą idą chłopcy malowani. Chłopcy malowani, sami wybierani ...” 0dwróciłam się i odeszłam. Jestem tylko ,,maleńką,, cząsteczką na tym łez padole, nic nie pomogę, zresztą co ja taki maleńki pyłek mogę uczynić ? Nic. Zmówić modlitwę, zapalić znicz ... Tyle tylko i aż tyle... Powędrowałam dalej, w Aleję Zasłużonych. Tutaj spoczywają osoby zasłużone dla naszego miasta, kiedyś znaczące, jak dziennikarze Polskiego Radia, dyrektor już nieistniejącej Stoczni Szczecińskiej i inni. Nie będę wymieniała z imienia i nazwiska, każdy z nas mniej lub więcej zasłużony włożył swoją cząsteczkę zasługi, pracując dla naszego miasta – jakże ukochanego Szczecina. Słyszałam jak wiele osób przechodząc obok mnie, rozmawiało na ten temat, ja jednak zacisnęłam usta, myślami byłam wśród tych już nieobecnych. Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia ... Następnie, tak jak postanowiłam skierowałam swoje kroki i myśli ku tym, którzy nie wrócili z morza. Wielu z nich pozostało na Wiecznej Wachcie, strzegąc naszego morza, pełniąc Wieczną Wachtę na morzach i oceanach. Nie tylko na naszym polskim morzu. Ich ciała leżą być może blisko naszych brzegów, lecz niestety nigdy ich nie odnaleziono. Rybacy, marynarze. Ile tragedii, ile łez wylanych przez bliskich za tymi, którzy nigdy nie powrócili do domu, nie zobaczyli już ukochanych kobiet. Nie widzieli i nie zobaczą także jak rosną ich dzieci. To jest tragedia. Niewyobrażalna. Znałam takie osoby, które nie powróciły z morza, znam ich rodziny i zdaję sobie sprawę, że rana w ich sercach nigdy się nie zabliźni. Nie wymieniam ich nazwisk, lecz dużo, bardzo wiele osób nie powróciło. Dawno, bardzo dawno temu, jako także bardzo młodziutka osoba zetknęłam się z osobami, których najbliżsi zostali na zawsze, na wieki w morzu tonąc razem z „Nysą”. Nie pamiętam czy było to pierwsze zatonięcie polskiej załogi, bo potem już były inne. 0d tej pory unikałam jak ognia jakichkolwiek wiadomości na temat tragedii na morzach, czy to obcych bander czy naszych polskich. Bałam się morza i podziwiałam tych, którzy płynęli aby ich rodzinom żyło się godnie. Mój małżonek często wypływał służbowo w rejsy, lecz nie byłam z tego powodu ,szczęśliwa” chociaż przywoził jak na owe czasy piękne, luksusowe rzeczy i smaczne łakocie, o których się nawet nie śniło. 0wszem, kto miał dolary, to „Baltona” stała dla niego otworem. Stojąc tak i rozmyślając nie zauważyłam, że robi się szaro i ciemno. Jednak stałam i stałam rozmyślając nad tymi bohaterami. Gdzie w tej chwili ich ,,dusze,, są – na dnie mórz i oceanów czy z rodzinami, których ból nic nie ukoi. Łzy nigdy nie obeschną, pamięć nigdy nie zgaśnie. Cześć i Chwała tym bohaterom, niech spoczywają w SPOKOJU. WSZYSCY. Zapalam znicze i odchodzę. Łzy się same cisną do oczu, ZAL, WIELKI ZAL. Pamiętajmy o nich – wszystkich nie tylko w święto 1 listopada. Pamiętajmy zawsze. Jutro W Dniu Święta zmarłych powrócimy to także. Zapalimy znicze, aby wiedzieli, że zawsze pozostaną w naszej pamięci. Maria47
|